Wiecha
Z poślizgiem, ale mamy więźbę. Dokładnie 23 grudnia na szczycie był wianek. Tak podjaranego pana inwestora dawno nie było he he. A więc od początku jak to było. Do stawiania więźby wzieliśmy znajomego budowlańca ( ten sam co pomagał przy fundamentach ), pan inwestor stwierdził, że jest to zbyt ważny etap, każdy błąd odbije się potem na wyglądzie jak i na montażu dachówki. Ogólnie były 3 osoby - pan inwestor (tym razem robił za przynieś, podaj, itp. :)), nasz fachowiec i jego pracownik. Montaż murłaty zrobiliśmy 12 grudnia, oraz wstępnie wciągneliśmy płatwie (w całości 11 m o wymiarach 24x14) na budynek . 19 grudnia trochę posprzątaliśmy, wrzuciliśmy płatwie na ściany szczytowe. 21 grudnia był dniem przygotowania materiału, czyli pomierzenia, wycięcia zamków w krokwiach oraz wrzuceniem ich na budynek. 22 grudnia porozstawialiśmy krokwie, oraz wstępnie poskręcaliśmy, niestety o godz. 13 skończyliśmy pracę, bo tak lał deszcz, że szkoda zdrowia. 23 grudnia od rana do godz. 12 się wlekł, tyle zeszło zanim spasowaliśmy wszystkie krokwie pod wymiar (oczywiście trzeba było ustalić gdzie będą weluksy) po 12 rozpoczął się proces montażu jętek a o 15 Pan inwestor rozdał prezenty od Mikołaja swoim budowlańcom. Patrząc teraz na ten etap prac nie żałujemy, że wzieliśmy fachowca. Robota super wykonana, a odchyłki poniżej 0,5 cm na całym dachu. Po nowym roku od razu rozpoczynamy deskowanie i papowanie. Nasz fachowiec ma jeszcze przyjechać po świętach rozmierzyć i zamontować dolne deski, aby wymiary i przekątne się zgadzały.
pasja pana inwestora się przydała - lewarek z terenówki posłużył do lekkiego podniesienia płatwi :)